Samochody dla ludu 22 lut 2009, 22:00 — NiemcyRząd dopłaci nabywcy nowego auta 2500 euro, jeśli ten odda na złom swoje stare, co najmniej dziewięcioletnie auto.AustriaKażdy Austriak Przetwórstwo owoców morza z pewnością wymaga dużo ciężkiej pracy, ale jest doskonałą okazją dla studentów którzy jadą do Stanów po to by dobrze zarobić. Chcesz zarobić około 3300$ do 4500$ w 5-6 tygodni w sezonie 7000$ do 10000$?! To wyjątkowa oferta. Amerykanie zwykle proponują studentom lżejsze zajęcia, np. dziewczyny mogą pracować jako au pair albo w ośrodkach wypoczynkowych dla młodzieży. Po dwudziestu godzinach lotu Bartek wylądował na lotnisku w Anchorage, największej miejscowości na Alasce. Mieszka tam ponad 40 proc. całej ludności tego stanu. A. A. A. Skontaktowały się z nami Joanna i Gabriela, dwie młode Polki ze Śląska, które chciały przeżyć przygodę życia. Wybrać się w jakiś najdalszy zakątek świata i poczuć wolność wśród dzikiej przyrody. Wybrały swój cel: Alaskę. Oto ich relacja z podróży. Fot. Joanna i Gabriela. Co istotne, pieniądze wypłacane są nie tylko pełnoletnim osobom, ale wszystkim. Z tym, że w przypadku dywidendy przypadającej na dzieci, środki otrzymują rodzice. W efekcie naftowa dywidenda na Alasce działa podobnie do naszego programu „500 plus”. Im kto więcej ma dzieci, tym więcej pieniędzy od państwa dostaje. . Za tydzień ciężkiej pracy przy taśmie można zarobić nawet 1000 dolarów – informują pracodawcy, którzy w poniedziałek będą werbować w Krakowie chętnych do wyjazdu za ocean w ramach programu "Work and Travel". To wyjątkowa oferta. Amerykanie zwykle proponują studentom lżejsze zajęcia, np. dziewczyny mogą pracować jako au pair albo w ośrodkach wypoczynkowych dla młodzieży. Ale zarobki lub kieszonkowe są wtedy znacznie niższe. Jednak czy taka fizyczna praca – czasem po 16 godzin dziennie – to zajęcie dla studentów? Według Adrianny Kubicz z firmy Why Not USA, która od sześciu lat pośredniczy w takich wyjazdach, zwykle na spotkaniach z reprezentantami amerykańskich firm pojawia się więcej chętnych, niż jest miejsc. – To atrakcyjny wyjazd, bo po zakończeniu pracy młodzi ludzie mogą znaleźć inne zajęcie albo zwiedzać Stany. Nie dłużej jednak niż przez cztery miesiące, bo na tyle przyznawane są polskim studentom wizy. Najkrótsza oferta pracy obejmuje 3,5 – 4 tygodnie, najdłuższa – cztery miesiące. Wyjazdy zaczną się w maju. – Chętnie bym pojechał, żeby zobaczyć Alaskę. Myślę, że wytrzymam długie stanie przy taśmie – twierdzi Witold Małecki, student z Krakowa. Mina mu nieco rzednie, gdy dowiaduje się, że uczestnik programu sam płaci za bilet do USA i wnosi opłatę organizacyjną w wysokości 730 dolarów i 700 złotych. – Sporo trzeba zainwestować, żeby się opłacało – ocenia Katarzyna Brożek, studentka z Rzeszowa, która na spotkanie z Amerykaami się nie wybiera. – Szukam czegoś raczej w restauracji w Londynie – mówi. Jednak jak zapewnia przedstawicielka Why Not USA: – Zainwestowane pieniądze szybko się zwracają. Najlepsi w czasie udanego sezonu zarabiali 1500 dolarów tygodniowo. Nocleg i wyżywienie zwykle opłaca pracodawca. Ale w przypadku dłuższych wyjazdów czasem i student ponosi niewielkie koszty zakwaterowania. Jak ciężko zarobić obiecane dolary, relacjonują w blogach ci, którzy pracowali na Alasce. "Myślałeś, że osiem godzin na hali w Tesco to katorga? Zapraszam do Naknek" – pisze student. Choć narzeka na warunki mieszkaniowe i pracę, chciałby jeszcze raz zarabiać w ten sposób. – Nawet taki staż może się przydać podczas szukania pracy zawodowej – mówi Piotr Sarnecki, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Takie doświadczenia pokazują pracodawcy, że student jest aktywny, ma silny charakter, skoro wytrzymał na Alasce, i nie boi się stawiać czoła wyzwaniom. W Krakowie werbować studentów będą reprezentanci Silver Bay Seafoods i Leader Creek Fisheries z Naknek. "Nie należy się bać ciężkiej pracy i notorycznie narzekać" – uprzedzają w ofercie. "Studenci zdobywają doświadczenie zawodowe (...) oraz przeżywają przygodę swego życia" – zachęca z kolei Why Not USA. Podobne spotkanie zaplanowano we wtorek w Rzeszowie, Lublinie i Jarosławiu. Wyjechać na Alaskę może kilkuset młodych Polaków. Chciałem się przekonać, jak się mieszka na Alasce, więc opuściłem Florydę i ruszyłem dalej. Plan był prosty: ląduję w Anchorage, kwateruję się w hostelu, znajduję pracę, a zarobione pieniądze wydaję na podróżowanie po Alasce. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie malutki problem – skończyło mi się pozwolenie na pracę – wspomina podróżnik Tomek Tułak. Podróżniku, jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak się mieszka na Alasce i co warto zobaczyć – teraz jest okazja. Gotów do drogi? Om Tramping Online to cykl bezpłatnych spotkań online o podróżach. Jeśli chcesz obejrzeć odcinek o Alasce, zapisz się do newslettera TU>> Mały problem zrobił się większy, gdy okazało się, że z pracą na Alasce nie jest tak łatwo jak na Florydzie. Po tygodniu bezowocnych poszukiwań oszczędności zaczęły się kończyć i nie miałem jak zapłacić za hostel. Na szczęście dwa dni później poznałem cudownych studentów ze Śląska, dzięki którym dostałem pracę przy myciu kamperów. Znalazłem też mieszkanie w Anchorage niedaleko zatoki. Przy dobrej pogodzie z brzegu widziałem Denali, czyli najwyższy szczyt obu Ameryk, oraz zaśnieżone wierzchołki gór Pasma Alaska. Do dziś wspominam zachody słońca w Anchorage. Wreszcie zacząłem zarabiać na podróże po Alasce. Prócz Polaków, pracowałem z sympatycznymi emigrantami z Meksyku: niskim, długowłosym Indianinem Pancho i jego wysokim kolegą, Latynosem Carlosem. Naszym szefem był John – postawny Amerykanin, podobny nieco do ówczesnego prezydenta USA. John prowadził dochodowy biznes polegający na wynajmowaniu camperów. Był dobrym szefem, choć jak się okazało, mało zorientowanym w świecie. Pewnego dnia zapytał mnie nawet, czy mamy w Polsce łazienki ;-) Aby podróżować po Alasce potrzebowałem więcej pieniędzy, więc znalazłem jeszcze jedną pracę na dwie noce w tygodniu. W piątki i soboty ruszałem swoim ,,budżetowym’’ rowerem przez ciemne lasy okolic Anchorage do oddalonej o jakieś 11 km przydrożnej knajpy rodem z filmów Davida Lyncha. Pracy nie było tam wiele, więc nocami eksplorowałem okoliczne alaskańskie lasy. Zazwyczaj wyczekiwałem wczesnego ranka, kiedy mogłem wrócić do Anchorage żeby się wyspać. Niedługo potem z „moimi” Ślązakami zacząłem poznawać Alaskę. Pierwszy weekendowy wypad zrobiliśmy do lodowca Matansuka. Do największego alaskańskiego lodowca można dojechać samochodem. Podróż wiodła wspaniałą widokową autostradą Glenn Highway. Po drodze widoki nieustannie się zmieniały. Co chwila widzieliśmy nowe pasma górskie oraz lodowce. Majestatyczne widoki Gór Chugach dosłownie zapierały dech w piersiach. Lodowiec Matanuska to jedna z największych atrakcji Alaski. Na mojej liście do dziś zajmuje czołową pozycję. Wędrowaliśmy po nim dwa dni. Oczywiście do tej wyprawy odpowiednio się przygotowaliśmy. Zabraliśmy niezbędny sprzęt: ciepłe śpiwory, ubrania, raki wyposażenia okazał się dobry namiot, który rozbiliśmy na zboczu lodowca. Poza dwoma pozornie niebezpiecznymi epizodami (kiedy Krzyśka porwała rzeka wypływająca z lodowca, a Asia nagle na chwilę zniknęła pod powierzchnią skromnie wyglądającego strumienia) wędrowało się nam bardzo komfortowo i bezproblemowo. Również noc na lodowcu okazała ciepła i przyjemna. Inna sprawa, że na Alasce czułem się naprawdę bezpieczny. Widoki podczas wędrówki zrobiły na mnie niezapomniane wrażenie. Otaczał nas majestatyczny świat lodu z ogromnym bogactwem form i odcieni. Olbrzymie lodowe korytarze, błękitne rozpadliny, jaskinie, rzeki wśród lodu, a nad nimi wznosiły się strome i niebotyczne góry. Tydzień później pojechaliśmy do Zatoki Valdez, dokąd wiodła droga u podnóża Parku Narodowego Wrangla-Świętego Eliasza. To największy park narodowy w Stanach Zjednoczonych oraz trzeci co do wielkości na świecie. Znajduje się tam Góra Świętego Eliasza (5489 m – druga co do wysokości w USA (po górze McKinley). Park utworzono w miejscu, gdzie łączą się cztery łańcuchy górskie: Alaska, Góry Wrangla, Góry Świętego Eliasza oraz Góry Chugach. Wśród potężnych szczytów, na szczególną uwagę zasługuje czynny wulkan Góra Wrangla (4317 m Zatoka Valdez słynie z łososi. Latem przypływają tam różne gatunki łososi – są ich dosłownie miliony. Z zatoki starają się płynąć dalej korytami rzek. Wiele z nich podczas tej wędrówki pada z głodu w zatoce lub kończą jako ofiary właśnie w Valdez odbywają się wielkie połowy łososi. Słonie morskie, morświny, mewy, orły, niedźwiedzie i oczywiście ludzie – wszyscy gromadzą się w jednym miejscu, by zdobyć pożywienie. Na brzegu kręcą się też baribale i ptaki drapieżne. Niedźwiedzie są najedzone i nie interesują się ludźmi. Można tam również zobaczyć kilka orłów amerykańskich naraz, wznoszących się nad ziemią niemal na wyciągnięcie ręki. Kilkadziesiąt metrów od brzegu rybacy zarzucają swoje wędki, obok nich pływają olbrzymie słonie morskie. W momencie, gdy któryś z nich łapie rybę jest atakowany przez mewy, które usiłują mu odebrać zdobycz. Wszytko to tworzyło niezwykły spektakl przyrody, niezapomniany do końca życia. Tu właśnie mieliśmy też bliskie spotkanie z niedźwiedziem. Na Alasce żyją dwa gatunki niedźwiedzi: słynne grizzly i czarne – bariblale. Baribale są dużo mniejsze od grizzly, za to bardziej ciekawskie i wojownicze. W ramach diety preferują łososie, jagody oraz grzyby. Całe szczęście latem mają dużo jedzenia i nie są zainteresowane kontaktem z ludźmi. Gdy więc nasze ścieżki się przecięły, a pulsy przyspieszyły, miś nie chciał się bratać – poszedł swoją drogą, a ja mogę Tobie dziś o tym wszystkim opowiedzieć ;-) Podróżniku, jeżeli ta relacja rozbudziła Twoją ciekawość – zapraszamy na wyprawę PRZEZ DZIKĄ ALASKĘ Zapisz się do newslettera. Tylko dla Klubowiczów spotkania online, solidne info z pierwszej ręki, zaproszenia na wyprawy. Zapisy TU>> Bartek to jeden z nielicznych rodaków, który miał okazję pracować w przetwórni ryb na Alasce. Zajęcie to wymagało od niego mocnej psychiki i dużej wytrzymałości. Zdarzało się, że Polak pracował po 18-20 godzin dziennie, przeznaczając na sen zaledwie 3 godziny. - Pomysł wyjazdu na Alaskę zrodził się spontanicznie - mówi Bartek. - Namówił mnie do tego mój młodszy brat, który stwierdził, że można tam dużo zarobić, ale najpierw trzeba trochę zainwestować. Bracia wyjechali na Alaskę w ramach programu Work&Travel, za pośrednictwem jednego z rzeszowskich biur. Wyjazd za Ocean kosztował Bartka około 7 tys. zł, z czego prawie 3,3 tys. zł poszło na bilet lotniczy w dwie strony. Za wizę do Stanów zapłacił 100 dolarów. Około 3 tys. złotych trafiło w ręce agencji. Bartek przyznaje, że warto było zapłacić te pieniądze, bo umowa z biurem gwarantowała im pewne zatrudnienie. - Była możliwość skorzystania z tańszej opcji, ale wtedy musielibyśmy szukać pracy na własną rękę - mówi Polak. Polacy trafili do przetwórni Icecool Seafood położonej na wyspie Larsen Bay. W regionie tym znajduje się jedno z największych łowisk łososia na świecie. Bartek wyleciał na Alaskę pod koniec czerwca 2008 roku, gdzie przebywał do połowy września. Ostatnie dwa tygodnie pobytu przeznaczył na zwiedzanie. Po dwudziestu godzinach lotu Bartek wylądował na lotnisku w Anchorage, największej miejscowości na Alasce. Mieszka tam ponad 40 proc. całej ludności tego stanu. Po dwóch dniach pobytu w tym mieście Polacy udali się rejsowym samolotem na wyspę Kodiak. Stamtąd zabrano ich niewielką awionetką na wyspę Larsen Bay. Wszystkie koszty związane z przelotami na Alasce sfinansował pracodawca. Przetwórnia Icecool Seafood do której trafili Polacy zatrudniała wtedy około 200 osób, z czego jedną czwartą załogi stanowili nasi rodacy. - Oprócz nas pracowali tam jeszcze imigranci z Rosji, Ukrainy, Dominikany, Maroka i wielu innych krajów - wspomina Bartek. - Pracowaliśmy na totalnym odludziu, wśród nielicznych domostw, których mieszkańcy trudnili się głównie rybactwem. Pracując w przetwórni byliśmy praktycznie odcięci od świata. Żywność dowożono na wyspę samolotami. Warunki zaoferowane przez pracodawcę były wręcz znakomite. Wszyscy pracownicy mieli zagwarantowane bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie. Dzięki temu mogli odłożyć większość zarobionych pieniędzy. Zatrudnieni mieszkali w czteroosobowych pokojach w dwóch budynkach stanowiących kompleks należący do przetwórni. Oprócz pomieszczeń mieszkalnych znajdowała się tam pralnia i jadalnia. Praca w przetwórni zaczynała się o 7 rano, a kończyła przeważnie o 4 nad ranem. - W szczycie sezonu pracowaliśmy po 18-20 godzin dziennie przeznaczając na sen po 3-4 godziny - mówi Bartek. - Zajęcie przy rybach trwało najpóźniej do północy. Potem zaczynało się sprzątanie hali i czyszczenie maszyn. Osoby myjące podłogi kończyły pracę około godziny 4. W ciągu dnia mieliśmy kilka przerw na regeneracje sił i posiłek. Wszyscy pracownicy przetwórni wykonywali swoją pracę na stojąco, głównie przy taśmie lub obsłudze maszyn do patroszenia i cięcia ryb na kawałki. Kobiety zajmowały się dopełnianiem puszek z łososiem. Obowiązkiem pracujących na taśmie było poprawienie tego co zrobiła maszyna, a więc filetowanie nie do końca oczyszczonych ryb. Osoba stojąca na końcu taśmy miała ręce pełne roboty. To właśnie do niej trafiały wszystkie pominięte kawałki. - Nieprzerwane dostawy łososia powodowały, że w sierpniu nie mieliśmy praktycznie ani jednego dnia na odpoczynek - mówi Polak. Dzięki dużej liczbie nadgodzin zatrudnieni Polacy mieli okazję zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. Stawki oferowane przez pracodawcę nie były specjalnie wysokie. Pracownicy zatrudnieni w przetwórni zarabiali po 8 dolarów na godzinę. Podczas pracy w nadgodzinach stawka ta wzrastała do 12 dolarów. W czasie całego sezonu można było zarobić w granicach 18-20 tys. dolarów. Po skończeniu pracy wielu Polaków udało się w podróż po Ameryce. Ostatnie dwa tygodnie przed wyjazdem do kraju Bartek i jego brat przeznaczyli na zwiedzanie Anchorage i dziewiczych krajobrazów w dolinie Denali. - Czas ten wykorzystaliśmy również na zakupy, które na Alasce były szczególnie opłacalne ze względu na zerową stawkę VAT - mówi Bartek. Gdyby jeszcze raz trafiła się okazja wyjazdu do przetwórni, niekoniecznie na Alaskę, bracia chętnie by z niej skorzystali. Choć jak zaznacza Bratek, nie jest to łatwe zajęcie. - To praca dla osób silnych psychiczne i wytrzymałych fizycznie. Samo zajęcie nie jest zbyt ciężkie, ale tak duża liczba godzin pracy jest naprawdę wyczerpująca. Udało nam się przetrwać dzięki wzajemnej pomocy. Na każdym kroku można było wyczuć wsparcie innych rodaków. Praca na odludziu wytworzyła w nas silne poczucie wspólnoty. Maciej Sibilak Ogłoszenia w kategorii: Ogłoszenia w kategorii: 2018-08-15 (Usługi porządkowe / Serwis, USA, Los Angeles, San Diego, Sprzątaczka / Sprzątacz) Nasza oferta: ... dochodza do ok 2500-3300$( US dollarow na osobe na miesiac) .Praca jest accordowa Wymagania: Preferujemy pare(kobieta i mezczyzna) lub 2kobiety,Konieczne prowadzenie samochodu,Jezyk... 2018-02-20 (Opieka / Pomoc w domu, USA, West Palm Beach, Asystent osoby niepełnosprawnej) O naszej firmie: ... dodatkowo 1400 $ za konieczne:1. wiza2. co najmniej dobra znajomość języka angielskiego3. osoba musi zapoznać się z opisem choroby, konieczne doświadczenie w pomocy... 2018-02-12 (Obsługa klienta / Sprzedaż, USA, Boston, Worcester, Sprzedawca) O naszej firmie: ... Sklep znajduje sie 45 min od Bostonu. Zaledwie 10 min spacerem do stacji autobusowej i otwarcia sklepu:Poniedzialek-piatku 9:00-18:00sobota 8:00-18:00niedziela 8:00-13:00... 2018-01-24 (Produkcja, USA, Boston, Worcester, Rzeźnik) Rekrutacja: stała Prawo jazdy: nie Zakwaterowanie: - Znajomość języka: nie Doświadczenie: tak CV: tak O naszej firmie: ... oraz garmazeryjne. Sklep znajduje sie 45 min od Bostonu. Zaledwie 10 min spacerem do stacji autobusowej i otwarcia sklepu:Poniedzialek-piatku 9:00-18:00sobota... 2018-01-18 (Obsługa klienta / Sprzedaż, USA, Los Angeles, Sales Director, dyrektor ds. sprzedaży) O naszej firmie: ... now we made 146 mobile LED screens, which have been delivered to 17 countries. Przedstawiciel handlowy firmy Screen Led w USAZadania: Budowanie i realizacja strategii sprzedaży produktu... 2017-11-02 (Opieka / Pomoc w domu, USA, West Palm Beach, Asystent osoby niepełnosprawnej) O naszej firmie: ... dodatkowo 1400 $ za miesiąc. Warunki konieczne:1. wiza2. co najmniej dobra znajomość języka angielskiego3. osoba musi zapoznać się z opisem choroby, konieczne doświadczenie w pomocy... 2017-11-01 (Praktyki i staże / Praca dla studentów, USA, Norman, Au Pair) ... {margin: font: Arial; color: #0069d9; -webkit-text-stroke: #0069d9; background-color: #ffffff} {margin: font: Arial; color: #000000;... 2017-10-10 (Administracja biurowa, USA, Chicago, Asystent / Asystentka) O naszej firmie: ... Assistant z biegłą znajomością j. polskiego i angielskiego. Prosimy przesłać resume na e-mail info@ lub dzwonić pod numer 773-635-0099, 5440 N Cumberland Ave # 138,... 2017-10-06 (Praktyki i staże / Praca dla studentów, USA, New York, Au Pair) ... Kontrakt 12 m-cy +Wynagrodzenie: 790 usd/ rozpoczęcia: styczeń 2018Oferujemy: 12 miesięczny pobyt w rodzinie amerykańskiej i pracę Au Pair przy opiece nad dziećmi i możliwość nauki języka... 2017-10-06 (Praktyki i staże / Praca dla studentów, USA, Los Angeles, San Francisco, Chicago, Boston, San Angelo, Au Pair) ... dziećmi przez max. 45 godzin tygodniowo, nie więcej niż 10 godzin dziennie - nauka na kursach językowych bądź innych Wymagania: Wymagania dla uczestników Au Pair Pro w USA 2017 wiek 18-26 lat... xWyślij zgłoszenie Zostajesz przekierowany do zewnętrznego formularza pracodawcy

praca na alasce dla polakow