lub niewypełnienia obowiązków określonych w niniejszej decyzji przez jedno lub większą liczbę państw członkowskich lub w wyniku nieuprawnionego bądź nieprawidłowego przechowywania lub przetwarzania danych przez Europol, Europol lub to inne państwo członkowskie, którego to dotyczy, są zobowiązane, na żądanie, zwrócić kwotę odszkodowania zapłaconą na postawie ust. 1
“Wziąść”, “pomarańcz” i “poszłem”- te błędy językowe popełniamy najczęściej. Czy świadomie? Zazwyczaj nie. Niestety meandry polszczyzny mogą przyprawić o zawrót głowy nawet rodzimych użytkowników języka, nie wspominając o obcokrajowcach, którzy dopiero uczą się tej trudnej sztuki. Jakich błędów językowych unikać, by mówić poprawnie?
Odstępstwa od szyku naturalnego służyć mogą tak celom stylistycznym (jako środki stylistyczne), jak i komunikacyjnym (porównaj: aktualne rozczłonkowanie zdania). Wiele błędów w zakresie szyku to drobne usterki językowe, które uznawać można także za przejawy maniery językowej lub za błędy stylistyczne.
Osoby uczące się języka obcego powinny regularnie praktykować mówienie, czytanie i pisanie w języku obcym, aby poprawić swoje umiejętności. Niewłaściwe podejście: Niektórzy ludzie uczą się języka obcego zbyt pasywnie lub skupiają się wyłącznie na nauce gramatyki, co może prowadzić do popełniania błędów. Nieodpowiedni
Błędy językowe dzieli się ze względu na stopień naruszenia normy (np. rażące, pospolite) oraz ze względu na obszar języka (zewnętrznojęzykowe, np. ortograficzne; wewnętrznojęzykowe, np. stylistyczne, składniowe, leksykalne). Więcej o rodzajach błędów przeczytasz w lekcji, tymczasem przyjrzyjmy się niektórym przykładom.
Z danych wynika, że błąd językowy pojawia się w sieci co 6 sekund, a internauci popełniają ich dziennie średnio 14 188 razy. W czołówce rankingu znalazły się przede wszystkim błędy ortograficzne. 15 najczęściej popełnianych to: "Napewno". "Wogóle/wogule". "Na prawdę". "Narazie". "Dzień dzisiejszy". "Po za tym/pozatym".
. Jakie są najczęściej popełniane błędy w nauce języka angielskiego? Październik 20, 2017 Agata Pruszyńska Pewnie każdy z nas zna takie osoby z własnego otoczenia, które uczyły się języka angielskiego (czasem nawet wiele lat!), jednak nigdy nie były w stanie posługiwać się nim na co dzień. Możliwe, że nawet sami tego doświadczyliśmy. Powodów, dla których nauka języka angielskiego może okazać się nieskuteczna, jest wiele. Dzisiaj jednak chciałabym skupić się na największych błędach, jakie możemy popełnić w nauce angielskiego i przez to znacząco obniżyć jej efektywność. Mam nadzieję, że ustrzeżenie się przed nimi, podniesie Waszą skuteczność, a co za tym idzie – satysfakcję z nauki języka angielskiego. 6 największych błędów popełnianych w nauce języka angielskiego 1. Uczysz się wszystkiego naraz Niezależnie od poziomu zaawansowania, na jakim jesteś, nie warto uczyć się wszystkich zagadnień językowych w jednym czasie. Takie podejście szybko prowadzi do zniechęcenia i wypalenia językowego. Naukę języka angielskiego warto umiejętnie planować, a dobrze opracowany plan to duży krok w stronę sukcesu. Osoby początkujące mogą realizować swoją naukę korzystając z rzetelnych podręczników. Dla osób bardziej zaawansowanych polecam wyłonienie tych zagadnień, które sprawiają im najwięcej trudności i wymagają szlifowania w pierwszej kolejności. Jeżeli widzisz, że Twoja gramatyka ma się nie najlepiej, to skoncentruj się właśnie na niej. Z kolei jeśli brakuje Ci często słownictwa w rozmowie z innymi, to może warto pomyśleć o np. czytaniu artykułów anglojęzycznych z brytyjskiej lub amerykańskiej prasy? 2. Korzystasz z wielu rodzajów materiałów do nauki języka angielskiego równocześnie Przystępując do nauki języka angielskiego warto zdecydować się na maksymalnie 2-3 rodzaje materiałów, z których będziemy korzystać. Obecnie jesteśmy wręcz zalewani różnorodnością dostępnych pomocy edukacyjnych. Taki duży wybór ma swoje plusy oraz minusy. Z jednej strony mamy możliwość dopasowania materiałów idealnie do naszych potrzeb i preferencji. Dla wielu osób oznacza to np. koniec nauki z nudnych podręczników. Z drugiej strony możemy wybrać zbyt dużo materiałów i doświadczyć przesycenia. Dlatego równoczesne korzystanie z kanału na YouTube, strony do samodzielnej nauki angielskiego, podcastów, czasopism anglojęzycznych, a na dokładkę jeszcze odświeżanie gramatyki, nie jest dobrym pomysłem. Takie podejście spowoduje tylko chaos w naszej głowie. Efekt będzie taki, że będziemy uczyć się z każdego źródła po trochu, ale z żadnego porządnie. Szybko odczujemy znużenie i zmęczenie bez widocznych postępów w nauce. Dlatego wybierając materiały do nauki języka angielskiego kierujmy się zdrowym rozsądkiem i tym, że jesteśmy tylko ludźmi a nie maszynami : ) Stawiajmy na materiały, które faktycznie lubimy i to na nich oprzyjmy naszą naukę języka angielskiego. 3. Uważasz, że gramatyka nie jest Ci do niczego potrzebna, a uczenie się jej to zwykła strata czasu Chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, że gramatyka jest niezbędna, aby zrozumiale komunikować się w każdym języku obcym. Niejednokrotnie słyszałam o osobach, które nauczyły się gramatyki ‘ze słuchu’ lub z oglądania seriali. Nigdy jednak nie poznałam takiego człowieka osobiście i nie wierzę, że jest to możliwe. Nie stosując się do podstawowych zasad gramatycznych, nasze wypowiedzi są kompletnie niezrozumiałe dla native speakerów. Czasem nawet lektor będący Polakiem może mieć bardzo duże problemy w ich zrozumieniu. Olewając gramatykę uczymy się z błędami, których pozbycie się później jest dużo trudniejsze niż solidna nauka gramatyki od samego początku. Bez gramatyki ani rusz, jeżeli zależy Ci na poprawnym komunikowaniu się. 4. Uczysz się języka angielskiego tzw. zrywami Osoby uczące się zrywami, to te które w przypływie energii rzucają się w wir intensywnej nauki języka angielskiego, po czym zostawiają ją odłogiem przez miesiąc, a czasem nawet dłużej. Pozytywna energia i dobre nastawienie do nauki są oczywiście bardzo ważne, jednak taka nieregularna nauka języka angielskiego nie zaprowadzi nas daleko. Wypracowanie w sobie systematyczności jest podstawą. Lepiej uczyć się częściej i mniej, niż rzadko i bardzo intensywnie. 5. Nie robisz regularnych powtórek Powtarzanie to klucz do sukcesu. Aby odbywały się regularnie, możemy je dokładnie zaplanować. Uważam, że powtórki raz w miesiącu to bardzo dobry pomysł. Pamiętajcie, że poza efektem praktycznym, powtórki niosą ze sobą również efekt psychologiczny. Powtarzając przerobiony materiał mamy okazję zauważyć, jak dużo udało nam się już nauczyć. To duża motywacja i zachęta do dalszej nauki języka angielskiego. 6. Nie masz jasno wyznaczonych celów językowych Przed zabraniem się do nauki języka angielskiego, warto wyznaczyć sobie cel lub cele, jaki chcemy osiągnąć. Takie podejście ułatwia naukę, ponieważ od początku wiemy, do czego dążymy. Ponadto ustalamy również ramy czasowe, w jakich dany cel ma zostać zrealizowany. Im bardziej skonkretyzowany cel, tym łatwiej będzie nam go osiągnąć. Cele mogą być bardzo różne i najczęściej zależą od naszych indywidualnych potrzeb. Przykładowymi celami językowymi mogą być: osiągnięcie znajomości języka angielskiego na poziomie umożliwiającym swobodną komunikację na co dzień, zdobycie certyfikatu językowego, przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej, poprawienie zdolności komunikacyjnych, podnoszenie umiejętności formułowania pisemnych form komunikacji biznesowej. Przystępując do nauki języka angielskiego zadbajmy o wyznaczenie sobie celu, opracowanie planu nauczania, dobranie odpowiednich materiałów do naszej nauki. Pamiętajmy również o tym, jak ważna jest nauka gramatyki. Ponadto zaplanujmy regularne powtórki i oczywiście systematyczną naukę. Uważam, że takie podejście może znacząco ułatwić efektywną naukę języka angielskiego. Błędów, które możemy popełnić na naszej drodze do opanowania języka angielskiego, jest wiele. Jestem ciekawa, które z powyższych uważacie za największe? A może są jeszcze jakieś inne błędy, które nie zostały tutaj wymienione?
Błędy językowe to nic innego jak nieświadome odstępstwo od obowiązujących w naszym języku norm. Nie ulega wątpliwości, że język polski nie należy do najłatwiejszych. Zdarza się, że nawet rodowici Polacy mają problem z poprawną wymową i pisownią niektórych zwrotów i sformułowań. W związku z tym w serwisie jakiś czas temu pojawiło się top 30 najczęściej popełnianych błędów. Poznajmy je!W polszczyźnie niektóre zwroty potrafią przysporzyć sporych problemów nawet tym, którzy uważają, że nasz język nie ma przed nimi żadnych tajemnic. Niepodważalne jest, że troska o poprawność językową to indywidualny wybór każdego z nas. Aby nieco usprawnić naszą komunikację, pragniemy przedstawić wam 30 topowych błędów, które Polacy popełniają językowe popełniane najczęściej1. Przecinek przed „że”To jedna z tych zasad, którą systematycznie wpajano nam w szkole. Najwyższa pora, abyśmy raz na zawsze wyrzucili ją z pamięci. Przynajmniej w niektórych przypadkach. Spójniki złożone takie jak, tylko że, tyle że, mimo że to jednostki Wziąść czy wziąć?Odpowiedzi na to pytanie poszukuje większość Polaków. Ze względów etymologicznych i fleksyjnych ten czasownik zawsze przyjmuje formę wziąć. W tym przypadku nie ma miejsca na piszemy razem czy osobno?W tym przypadku wszystko zależy od kontekstu. Jakby, wyraz wprowadzający porównanie = razem. Jak by, sposób, dzięki któremu coś zostało wykonane = W dniu dzisiejszymTo nic innego jak klasyczne masło maślane. Obie części powyższej wypowiedzi, dzień i dzisiejszym znaczą dokładnie to Wszem i wobecWspółcześnie określenie zyskało znaczenie: wszystkim razem. Spójnik i nie ma w tym przypadku żadnego sensownego IżAby uniknąć powtórzenia „że” często decydujemy się na zastąpienie go „iż„. Językoznawcy jednoznacznie twierdzą, że do powtórzenia w jednym zdaniu lepiej jest nie Odnośnie doO wiele częściej słyszymy odnośnie czegoś niż odnośnie do czegoś. Pierwsze sformułowanie to nic innego jak zapożyczenie z języka rosyjskiego, które uznawane jest za błąd Przekonujący albo przekonywującyNiepoprawna forma to przekonywujący. To połączenie dwóch przyjętych form: przekonujący i @craftedbygcBłędy językowe popełniają nawet rodowici Polacy. 9. W cudzysłowie czy w cudzysłowiu?Rzeczowniki rodzaju męskiego w miejscowniku przybierają formę Z rzędu czy pod rząd?W tym przypadku jedyną dopuszczalną wersją jest: z rzędu, np. 10 dni z Razem czy osobno?Przyimki z rzeczownikami, liczebnikami, przysłówkami, zaimkami zawsze piszemy Rządzić i żądaćNajczęstsze błędy wynikają z podobieństwa brzmieniowego obydwu powyższych W każdym (bądź) razie…W tym przypadku doszło do połączenia identycznych znaczeniowo wyrazów. Powinniśmy zdecydować się na jeden z Wydaje się (być)Zapożyczenie z języka angielskiego od wyrazu seems to Dlatego… bo…Dlatego samo w sobie wystarczy, ponieważ wprowadza element Z wielkiej czy od wielkiej literyPoprawna forma to: od wielkiej Który mamy rok?Dwutysięczny dziewiętnasty czy dwa tysiące dziewiętnasty? Poprawna odpowiedź to dwa tysiące dziewiętnasty. Roczniki to nic innego jak liczebniki porządkowe, które wymagają odmiany tylko części dziesiętnych i Dlaczego ci ludzie…?„Ci” może być partykułą wzmacniającą lub zaimkiem. Nie wymaga wielkiej Zresztą co z resztą?Pierwszy wariant to klasyczny językowy zrost, w drugim natomiast Kłopotliwe liczebnikiPo dywizie, czyli krótkiej kresce: -, nie zapisujemy już cząstki Wszech czasówZawsze zapisujemy Naraz i na razNaraz to nic innego jak synonim słowa nagle, zaś na raz oznacza „na jeden raz„.23. Tylni czy tylny?Zmiękczanie tej końcówki to błąd językowy. Poprawna forma to Pod(d)awać w wątpliwośćW momencie wyrażania wątpliwości zapiszemy tylko jedno „d”.25. Półtorej czy półtora?W tym przypadku forma zależy od rzeczowników, do których się odnoszą. Jeśli rzeczownik ma rodzaj żeński- półtorej, męski- Dr. czy dr?Jeśli rzeczownik i jego skrót kończą się tą samą literą, zapominamy o Nad wyrazOznacza nic innego jak: Zagranicą za granicą, za granicą, a może zagranico?Każda forma jest poprawna. Wszystko zależy od kontekstu. Zagranicą to nadrzędnik od rzeczownika zagranica. Za granicą jesteśmy wtedy, gdy przekroczymy linię graniczną. Zagranico to, wołacz od Karać, kazać, karze, każePrzez podobieństwo fonetyczne i ortograficzne często, odmieniamy je Gdzie kropka?Kropka zamyka wypowiedzenie. Ma znaczną przewagę nad nawiasem i ZDJĘCIA: @eliottreynaWymowa i pisownia niektórych wyrazów i zwrotów przysparza masę problemów. @tranmautritamBłędy językowe popełniają nawet najlepsi. ZOBACZ TEŻ:Nie kupisz już tak łatwo futra. Nowe przepisy już wkrótceNie żyje dziecięca gwiazda filmowa. Zabiła ją choroba, miała 13 latSzczeniak 20 razy błagał pana, żeby dał mu wejść na kanapę. Za 21 puściły mu nerwyWiktoria Gąsiewska pozuje w sukni ślubnej. Gwiazda jest zaręczona z Adamem ZdrójkowskimZrobili Kożuchowskiej i Foremniak zdjęcia od dołu. Uznano, że starsza koleżanka zdeklasowała urodą20 minut roboty i rodzina upojona błogością. Najlepszy na świecie przepis na naleśniki z tajemniczym trikiem
Nie mamy tu na myśli konkretnych błędów gramatycznych czy dotyczących wymowy, gdyż nie skupiamy się na konkretnym języku obcym. Wymienione problemy, nieskuteczne techniki i przykłady niewłaściwego podejścia dotyczą nauki języków obcych w ujęciu ogólnym. Unikajmy ich, jeśli nie chcemy się zniechęcić i tracić czasu na nieefektywną naukę. 1. Niechęć do gramatyki Chyba każdy lektor czy nauczyciel języka słyszał stwierdzenia typu: „A po co mi gramatyka, ja chcę tylko mówić”. Owszem, istnieją pewne techniki reklamowane jako szybkie i skuteczne, a polegające głównie na powtarzaniu i uczeniu się na pamięć całych zdań, bez dokładnego zrozumienia, skąd wzięły się w nich pewne formy gramatyczne i do czego służą. Jednak taka strategia może się sprawdzić jedynie na krótką metę i jedynie na bardzo podstawowym poziomie, gdy niezbędne jest opanowanie zwrotów niezbędnych do przeżycia w obcym kraju. nd3000/ Z jednej strony automatyzm jest potrzebny, aby można było mówić płynnie bez zastanawiania się nad każdym słowem. Z drugiej – po pewnym czasie takie powtarzanie staje się nudne i monotonne, co wpływa na uczniów demotywująco. Poza tym prawdziwe życie nie składa się z gotowych scenariuszy z ograniczonym zestawem zdań i zwrotów, których możemy w nich użyć. Aby przejść na wyższy poziom zaawansowania, osiągnąć swobodę w posługiwaniu się językiem i stać się jego niezależnymi użytkownikami, musimy znać i rozumieć zasady, które umożliwią nam tworzenie nieskończonej liczby własnych zdań. W rzeczywistej konwersacji może też pojawić się wypowiedź, której na lekcji nie było – a jeśli nie wiemy, co znaczą jej poszczególne elementy i skąd się wzięły, po prostu jej nie zrozumiemy. Poza tym, wbrew częstemu przekonaniu, nie zawsze da się porozumieć z obcokrajowcem bez użycia poprawnej gramatyki – błędy mogą znacząco utrudniać komunikację i prowadzić do nieporozumień. 2. Dosłowne tłumaczenie z języka ojczystego Żaden język, absolutnie żaden nie jest całkowicie przetłumaczalny na inny. Dlatego technika (niestety bardzo powszechna) polegająca na układaniu sobie zdania w głowie i dosłownym tłumaczeniu go na inny język jest z góry skazana na niepowodzenie i prowadzi do licznych błędów. W tłumaczeniu chodzi o przekazanie znaczenia, a nie przenoszenie zwrotów czy zdań słowo w słowo z jednego języka na drugi. Poza tym regułą jest, że nasz zasób słownictwa i struktur gramatycznych w języku ojczystym jest znacznie większy niż w docelowym (nawet jeśli znamy go na poziomie zaawansowanym). Zawsze więc jest ryzyko, że wymyślimy zdanie zawierające coś, co w języku obcym bardzo trudno oddać albo po prostu jeszcze nie poznaliśmy form, które są do tego odpowiednie. Sztuka polega na tym, by komunikować się w sposób zrozumiały używając tego, co już znamy, a nie porywać się na zdania na poziomie rodowitego użytkownika języka. Z tego samego powodu nie ma sensu szukanie na siłę analogii między dwoma językami. Nawet jeśli funkcjonują w nich podobne wyrażenia czy struktury gramatyczne, nigdy nie będą one identyczne. Zawsze znajdzie się jakiś kontekst, w którym nie będą one wzajemnie przetłumaczalne. 3. Niesystematyczność i nieregularność Jedna z podstawowych zasad brzmi – lepiej częściej, a mniej niż w dużych dawkach z długimi przerwami pomiędzy. Niestety, języka nie da się uczyć zrywami. Jeśli nawet przez dwa tygodnie czy miesiąc będziemy poświęcali na naukę po kilka godzin dziennie, na nic się to nie zda, jeśli potem zrobimy kilkumiesięczną przerwę. Zapomnimy znaczną część tego, czego się nauczyliśmy i potem trzeba będzie tracić sporo czasu na powtarzanie i przypominanie. Nie mówiąc o tym, że bombardowanie umysłu taką ilością informacji naraz jest nieefektywne, gdyż części i tak nie zapamiętamy, a część będzie nam się mylić. Natomiast jeśli uczymy się regularnie, w odstępach najwyżej kilkudniowych, niewiele zapomnimy do następnej lekcji i wystarczą tylko krótkie powtórki. Poza tym po długiej przerwie, gdy wypadniemy z rytmu, trudniej jest się zmobilizować. 4. Niecierpliwość Za zniecierpliwienie osób uczących się i ich nierealistyczne oczekiwania co do efektów częściowo ponoszą winę reklamy rzekomo cudownych technik nauczania, które mają gwarantować opanowanie języka cztery razy szybciej albo w absurdalnie krótkim czasie, np. w ciągu trzech miesięcy. Nie oszukujmy się, cudów nie ma. Dlatego nie zrażajmy się, jeśli po kilku miesiącach czy nawet kilku latach popełniamy błędy. Nauka wymaga czasu, więc należy się uzbroić w cierpliwość – i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! 5. Wyrwanie z kontekstu Aby móc rzeczywiście używać tego, czego się uczymy, nie możemy przyswajać samych słów, zwrotów i regułek w oderwaniu od sytuacji, w których można je zastosować. Dlatego nie wystarczy nam umiejętność wyrecytowania na pamięć, w jakich kontekstach stosuje się np. angielski czas Present Continuous. Powinniśmy go ćwiczyć w konkretnych wypowiedziach dotyczących sytuacji odbywających się na bieżąco oraz pewnych, określonych planów na przyszłość. Innym, dość częstym problemem jest wyrwanie języka z szerszego kontekstu kulturowego. Powinniśmy zwrócić uwagę, jak pewne słowa czy formy odzwierciedlają sposób myślenia użytkowników języka. Warto też zwrócić uwagę na to, jak być uprzejmym w danym języku i czego unikać, bo jest uważane za niegrzeczne, nawet jeśli w naszym języku ojczystym jest całkowicie normalne. W przeciwnym razie, nawet mino niezłej znajomości języka i płynności komunikacyjnej, można popełnić gafę i narazić się na krępujące sytuacje. Dlatego warto nie ograniczać nauki do samych lekcji i ewentualnych prac domowych. Jeśli nie mamy możliwości wyjazdu do innego kraju i obserwowania, jak rodzimi użytkownicy stosują język w życiu codziennym, starajmy się mieć kontakt z żywym językiem w taki sposób, jaki jest dla nas dostępny. Oglądajmy filmy i wiadomości, słuchajmy audycji i podcastów, czytajmy książki i artykuły z interesujących nas dziedzin, udzielajmy się na obcojęzycznych forach dyskusyjnych czy grupach na Facebooku. Jednym z użytecznych trików jest też zmiana ustawień językowych urządzeń, z których często korzystamy, np. komputera czy telefonu. W ten sposób uda nam się zapamiętać pewne sformułowania nawet mimochodem, bez świadomego wysiłku, a jednocześnie będą one osadzone w kontekście sytuacyjnym.
Autor Magda Pułym Data 7 stycznia 2019 Kategoria Bez kategorii, content marketing, copywriting, poprawna polszczyzna Błądzić jest rzeczą ludzką, popełniać błędy – też. Nie dopuszcza się ich tylko ten, kto nic nie robi. Są jednak sytuacje, w których nie można pozwolić sobie na wymówki. Przykład? Rażący błąd ortograficzny na stronie głównej firmowego serwisu www może Cię sporo kosztować – przede wszystkim utratę powagi i wiarygodności. Skoro nie dbasz o poprawność językową strony internetowej, która ma być Twoją wizytówką, jak możesz zapewnić o jakości oferowanych usług czy produktów? To nie jedyny powód, dla którego warto dbać o poprawność językową. Poznaj pozostałe, a przede wszystkim sprawdź listę najczęściej popełnianych (i nie zawsze oczywistych!) błędów spotykanych w tekstach. Z tego wpisu dowiesz się: dlaczego na błędy trzeba w ogóle uważać i czemu nie zawsze jest to przejaw „nazizmu gramatycznego”, jakie są najczęstsze błędy językowe w tekstach użytkowych i jak się ich wystrzegać, gdzie szukać informacji dotyczących poprawności językowej i czemu autokorekta Worda może być zdradliwa, co zrobić, żeby uniknąć publikacji treści z błędami. Na początek ważne zastrzeżenie: artykuł piszę z punktu widzenia praktyka – na co dzień zajmuję się korektą treści. Dlatego naświetlam usterki językowe, które często dostrzegam w czytanych przez siebie tekstach. Pomijam również kwestię błędów ortograficznych. Przede wszystkim dlatego, że je dość skutecznie wychwytuje większość edytorów tekstów. Po drugie zaś, ponieważ te naprawdę rażące zdarzają się relatywnie rzadko (ale jak już się pojawią, to wprawiają w osłupienie…). Błędy językowe, czyli co? Czym tak naprawdę jest błąd językowy i jakie kryteria o tym decydują? Za błąd uznaje się odstępstwo od normy językowej obowiązującej w danym języku[1]. Trzeba jednak pamiętać, że sam język jest materią dość płynną i podlega nieustannym zmianom. Dlatego czasem trudno jest nadążyć za tym, co jest obecnie normą, co już nią nie jest, a co już za chwilę przestanie być błędem. Przykład? Pisownia „nie” z imiesłowami odmiennymi. Obecnie zapisujemy je co do zasady łącznie (np. niepalący, niezwyciężony), ale ta zmiana została oficjalnie wprowadzona… dopiero 20 lat temu uchwałą Rady Języka Polskiego[2]. Warto przy tym przypomnieć, że za błąd uznawana jest także tzw. hiperpoprawność, a więc nadmiernie restrykcyjne przestrzeganie językowych zasad. Oznacza to, że zbyt długie zastanawianie się nad każdym niuansem wypowiedzi to również droga donikąd. Trzeba więc zachować równowagę między troską o poprawność a zdroworozsądkowym, praktycznym podejściem – zwłaszcza, gdy w grę wchodzą teksty funkcjonalne, a nie krasomówcze popisy. Czy błędy językowe są naprawdę aż takie złe? Odkąd podjęłam się zadania czytania i korygowania tekstów innych autorów, dostrzegam wiele zjawisk językowych, które wcześniej w ogóle nie zwracały mojej uwagi. Stałam się, o zgrozo, „czytelnikiem specjalnej troski” (jak zwykł mawiać o studentach polonistyki jeden z moich wykładowców). Zaczęłam zauważać brakujące (lub zupełnie niepotrzebne) przecinki w artykułach prasowych, złe zastosowanie przypadków na ulotkach reklamowych, niekonsekwencje w zapisie na opakowaniach produktów… Co tu kryć – straciłam trochę przyjemności czytania za cenę zyskania znacznie większej świadomości językowej. Pytanie jednak, czy na „zwykłym czytelniku”, który koncentruje się na meritum tekstu, a nie na niuansach językoznawczych, błędy rzeczywiście wywierają jakiekolwiek wrażenie? Czy zmieniają sposób, w jaki odbiera on treści? To zależy od kilku czynników. Od tego, jak poważny jest błąd – te rażące (np. poważne błędy ortograficzne) będą biły po oczach i mogą spowodować, że czytelnik po prostu zrezygnuje z dalszego podążania za treścią, bo ta straci wiarygodność. Od liczby błędów w treści – jeden drobny, może pozostać niezauważony, ale już dwadzieścia popełnionych na przestrzeni dziesięciu zdań zwróci na siebie uwagę. Od tego, jak bardzo zaburzają one przekaz komunikatu – podstawowym celem języka, zarówno w mowie, jak i w piśmie, jest skuteczne przekazanie jakiejś informacji. Im więcej błędów, tym większy chaos komunikacyjny. Od kanału komunikacji – gdy błędy pojawiają się w rozmowach prywatnych, mogą przejść bez echa, ale już w oficjalnej korespondencji czy treściach promocyjnych mogą doprowadzić do poważnego zachwiania wizerunku osoby / marki, która je popełnia. Nie bez znaczenia pozostaje też indywidualny poziom świadomości językowej czytelnika oraz jego „stopień tolerancji” dla różnego rodzaju potknięć. Wniosek? O ile w komunikacji prywatnej i mniej oficjalnej błędy językowe bywają akceptowane, o tyle gdy publikujesz treści dla dużej grupy odbiorców, nie możesz sobie na nie pozwolić. Błędy: sprawiają, że treści są postrzegane jako mało wiarygodne pod względem merytorycznym, mogą wywołać negatywne odczucia – co przełoży się na pogorszenie wizerunku marki, zniechęcą do dalszego czytania, utrudniają skuteczne przekazanie komunikatu – często sprawiają, że treść jest po prostu niejasna Typowe błędy językowe w treściach użytkowych Czas przejść do konkretów, a więc do błędów, na które nierzadko można natrafić w tekstach użytkowych – tych o charakterze publicystycznym i reklamowym – zwłaszcza w Internecie. 1. Brak spójności w treściach To usterka, którą często można wychwycić, czytając kilka tekstów na tej samej stronie internetowej. Gdy na kolejnych podstronach brak konsekwencji i spójności w treściach (także pod względem stylistycznym) – czytelnik może się poczuć zdezorientowany. Najczęstsze błędy w tej kategorii dotyczą: sposobu zapisu nazwy marki – należy przyjąć jedną i jej się trzymać. Uwaga! Chodzi zarówno o to, czy nazwę się odmienia, czy nie, jak i o to, w jaki sposób jest ona zapisywana graficznie (wersalikami? kapitalikami?), zwrotu do czytelnika – gdy zaczynasz pisać teksty na „Ty”, trzymaj się tej formy na wszystkich podstronach, a jeśli wszędzie zwracasz się do czytelników per „Państwo” – również bądź konsekwentny. 2. Nadmiernie rozbudowane zdania Im prościej, tym lepiej. Zasadę tę warto wdrożyć również w pisanych przez siebie treściach. Długie, nadmiernie skomplikowane, złożone z wielu części składowych zdania to zły pomysł. Dlaczego? Z dwóch powodów. Czytelnik „odpadnie” po dwóch linijkach i przestanie czytać. Ponadto pojawia się większe ryzyko, że po drodze zgubisz gdzieś sens myśli i popełnisz błędy składniowe. Po co więc się na nie narażać, skoro można uprościć swoją wypowiedź? 3. Te nieszczęsne przecinki… Interpunkcja to pięta achillesowa wielu z nas. I ja muszę przyznać, że dopóki nie zaczęłam sama sprawdzać tekstów innych, nie dostrzegałam niektórych niuansów związanych z przecinkami. Z czego wynikają pomyłki? Wiele jest pokłosiem szkolnej nauki interpunkcji, w myśl której przecinek trzeba na przykład postawić przed każdym „że” (a wcale tak nie jest). A jakie pojawiają się najczęściej? a) Brak przecinka zamykającego zdanie wtrącone O tym, że trzeba postawić przecinek przed „który” wiedzą już dzieci w czwartej klasie. Ale bardzo często zapominamy o tym, że w sekwencji zdań wielokrotnie złożonych to zaczynające się od „który” jest nierzadko wtrąceniem. Przykład? Buty, które oferujemy w naszym sklepie, powstają ze starannie wyselekcjonowanych materiałów. Postawienie tego drugiego przecinka, który (całkiem logicznie) oddziela wtrącone zdanie od reszty, jest niczym domknięcie nawiasu w matematycznym równaniu. Jeśli tego nie zrobisz, całość może zacząć tracić sens. Spójrz na poniższe zdanie: Hotel oferuje komfortowe noclegi w pokojach, które są wyposażone w telewizor i łazienkę, oraz smaczne jedzenie. Jak pokazuje ten przykład, zdania wtrącone „wymuszają” czasem również konieczność wstawienia przecinka przed spójniki, przed którymi – co do zasady – ich być nie powinno. Pojawia się tu bowiem przecinek przed „oraz”. Nie do pomyślenia? Pominięcie go oznaczałoby utratę sensu zdania – wyszłoby na to, że… pokoje są wyposażone również w smaczne jedzenie. A przecież nie o to chodzi. Hotel oferuje noclegi (w pokojach z TV i łazienką) oraz wyżywienie. Logika przede wszystkim! b) Niepotrzebny przecinek w konstrukcjach „taki jak” W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów takich, jak… Przecinka między „taki” a „jak” nie ma w żadnym przypadku. Może się on jednak pojawić przed całym wyrażeniem: W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów, takich jak… – zwłaszcza gdy pojawia się po nim dłuższe wyliczenie. Możesz również ten przecinek zupełnie pominąć. c) Oddzielanie przecinkiem wyrażenia „mimo że” Choć przed „że” zasadniczo stosuje się przecinek, w utartych połączeniach występuje on przed całym określeniem albo nie ma go w ogóle – jeśli rozpoczyna ono zdanie. Czyli np.: Mimo że główną gałęzią naszej działalności jest produkcja opakowań, oferujemy również usługi poligraficzne. Ta zasada odnosi się również do wyrażeń typu: „chyba że”, „pomimo że”, „jako że” i podobnych. d) Brak przecinka przed imiesłowami na -ąc, -łszy itp. Przed imiesłowem przysłówkowym należy KONIECZNIE dodać przecinek. Jest on również potrzebny do zamknięcia całego wtrącenia (imiesłowowego równoważnika zdania). Np.: Współpracując z najlepszymi producentami obuwia z Włoch, rozszerzyliśmy działalność, otwierając sklepy w kolejnych pięciu miastach. e) Przecinek przed imiesłowami przymiotnikowymi (-ący, -any itp.) Co do zasady, o ile nie mamy do czynienia ze zdaniem wtrąconym, przecinka przed tymi imiesłowami się nie stawia. Oferujemy eleganckie buty włoskie wyróżniające się finezyjnym designem. Przecinek przed „wyróżniające się” byłby zupełnie niepotrzebny. A co, jeśli zdanie robi się zbyt długie i aż „prosi się” o przecinek? Wtedy można zamienić imiesłów na konstrukcję z „który” – w tym przypadku: „które wyróżniają się”. f) Brak przecinków pomiędzy zdaniami składowymi konstrukcji warunkowych typu: „jeśli…, to…” Jeśli zdecydujesz się z na współpracę z naszą firmą, możesz oczekiwać atrakcyjnych cen. O ile cząstkę „to” można śmiało pominąć (co polecam – im krócej, tym lepiej), o tyle przecinka już nie. g) Niepotrzebny przecinek przed „czy”, „albo”, „bądź”, „lub” Przed tymi spójnikami przecinka co do zasady się nie stawia, chyba że mamy do czynienia z ich powtórzeniem w jednym zdaniu (albo ze wspominanym wcześniej wtrąceniem). W praktyce więc: Jeśli masz pytania albo chcesz złożyć zamówienie, zadzwoń pod numer… Bez względu na to, czy chcesz złożyć zamówienie, czy zadać dodatkowe pytanie, skontaktuj się… h) Przecinek przed „a” Tu wszystko zależy od sytuacji. I tak: przecinek stawiamy, wyłącznie, gdy „a” oddziela kolejne segmenty zdania złożonego, np. Lubisz styl boho, a Twoja kolekcja ubrań potrzebuje odświeżenia? Nasz dział projektowy opracuje koncepcję, a dział produktowy wcieli ją w życie. przecinka nie stawiamy, gdy „a” znajduje się w konstrukcji „między X a Y” – czyli jak w piosence Grzegorza Turnaua: „między ciszą a ciszą”, a także w strukturach typu „Błędy językowe a skuteczność komunikacji”. 4. Błędy gramatyczne Gramatyka języka polskiego nie należy do łatwych. Odmiana przez przypadki, odmiana liczebników czy czasowników… Kto choć raz nie zastanowił się, czy pisze się „w cudzysłowiu” czy „w cudzysłowie”, niech pierwszy rzuci kamień! A oto kilka często powtarzających się potknięć z tego obszaru. a) Biernik a dopełniacz Nasza największa bolączka? Przypadki! A konkretniej – mylenie biernika z dopełniaczem. Trzeba przyznać, że to spore wyzwanie. Bo można na przykład trzymać i wąż, i węża. Sęk w tym, że w pierwszym przypadku chodzi najpewniej o wąż ogrodowy, a w drugim np. o anakondę czy pytona. Z czego wynika różnica? We wspomnianym przypadku – z różnicy rodzaju rzeczownika. Wąż ogrodowy zaliczymy do rodzaju męskorzeczowego, a węża – zwierzę do rodzaju męskozwierzęcego (gdy zastosuje się klasyfikację, która za podstawę bierze biernik). To jednak nie najważniejsza przyczyna problemów. Kluczowe kwestia dotyczy tego, jakim przypadkiem rządzi dany czasownik. Część z nich łączy się z biernikiem, a część z dopełniaczem. Na przykład: z dopełniaczem łączą się czasowniki: brakować (a więc brakuje mi stu złotych, a nie sto złotych), przestrzegać (przestrzegamy prawa, a nie prawo), szukać (a więc szukasz ciekawej oferty, a nie ciekawą ofertę) z biernikiem łączą się czasowniki: wypróbować (a więc: wypróbuj nowe połączenia, a nie wypróbuj nowych połączeń – jak w ulotce jednego z producentów lakierów hybrydowych, która wpadła w ręce „czytelnika specjalnej troski”), dostarczać (a więc: dostarczamy nowoczesne opakowania, a nie dostarczamy nowoczesnych opakowań). Tu jednak trzeba postawić, niestety, „gwiazdkę”. Pojawia się bowiem kwestia czasowników partytywnych, a więc tzw. cząstkowości. O co chodzi? Spójrz na przykłady: Pożyczył mi sto złotych. Pożyczył mi cukru. W pierwszej sytuacji „pożyczyć” łączy się z biernikiem, a drugiej – z dopełniaczem. Co może dziwić, oba zdania są jak najbardziej poprawne. Dlaczego? Ponieważ w pierwszej sytuacji „pożyczka” dotyczy określonej rzeczy stanowiącej całość (chodzi o konkretną sumę pieniędzy), w drugim zaś – o część czegoś. Pożyczył nie całe zapasy cukru, jakie miał w domu, a jakąś jego część, np. szklankę. I gdy chodzi o coś „częściowego” – wówczas stosujemy dopełniacz. Skomplikowane? No cóż, język polski nie bez powodu jest nazywany jednym z najtrudniejszych na świecie. Na pocieszenie: węgierski ma nie siedem, a 28 (sic!) przypadków. To dopiero musi być wyzwanie! b) Niezgodność podmiotu z orzeczeniem Przykład: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie jest przyczyną naszego sukcesu. W czym problem? W tym, że podmiot tego zdania jest wyliczeniem kilku rzeczy (to „kwalifikacje oraz doświadczenie”). A skoro tak, czasownik powinien przyjąć liczbę mnogą, czyli: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie są przyczyną naszego sukcesu. Ten błąd często zdarza się w bardziej złożonych zdaniach, takich jak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsza to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. Tu mamy do czynienia z równoważnikiem w środku zdania. I wszystko byłoby dobrze, gdyby wprowadzający go przymiotnik przyjął właściwą formę, a więc najważniejsze, czyli: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. W końcówce zdania, przy okazji, pojawiają się też usterki stylistyczne – niepotrzebna (i dość niefortunna) peryfraza. Znacznie lepiej brzmiałoby ono tak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to duży wybór kształtów oraz grubości kaset oraz krótki czas ich wykonania. c) problemy składniowe Jest ich wiele, ale najczęściej pojawiają się dwa: błędnie skonstruowane zdania imiesłowowe Spójrz na przykład: Pisząc tekst, dopadł ją głód. Intencją autora było prawdopodobnie stworzenie zdania o znaczeniu: „Kiedy pisała tekst, dopadł ją głód.” Albo „Pisząc tekst, zgłodniała.”. Teraz brzmi bardziej logicznie, prawda? Z czego więc wynika problem w pierwszym zdaniu? Z niezgodności podmiotów! W jego pierwszej części podmiotem jest „ona”, w drugiej zaś „głód”, a tak być po prostu nie może. Z błędnego zdania wynika bowiem, że to głód pisał tekst. „wrzucanie do jednego worka” I znowu przykład: Dobry copywriter zna i używa języka korzyści Niby brzmi dobrze, ale… nie do końca. Problem we wspomnianą już kwestią tego, że czasowniki rządzą przypadkiem rzeczownika. A w tej konkretnej sytuacji? „Znać” rządzi biernikiem, a „używać” – dopełniaczem. Dlatego nie można sobie pozwolić na skrót. Poprawnie będzie: „Dobry copywriter zna język korzyści i go używa”. Warto też wspomnieć o coraz częściej pojawiającej się formie „wydaje się być…” – np. w zdaniu „To wydaje się być ciekawe.” Poprawnie po polsku brzmi ono: „To wydaje się ciekawe”. A cząstka „być” jest kalką językową z angielskiego „seems to be”. 5. Błędy leksykalne Z mojego doświadczenia wynika, że pojawiają się dość często, choć w wielu sytuacjach mogą pozostać zupełnie niezauważone lub też… przestają być błędem, a powoli wkraczają do obszaru normy / zwyczaju językowego. Zanika np. różnica między „tą” a „tę” w bierniku – mało kto postrzega pierwszą formę, np. w połączeniach tą książkę, jako błąd (choć błędem nadal oficjalnie ona jest!). Czasem bywa tak, że niuanse znaczeniowe po prostu zapodziały się już gdzieś na przestrzeni lat. Tak jest w przypadku spójników „lub” oraz „albo”, które – jak się dowiedziałam całkiem niedawno – mają nieco inne znaczenie. Czy jednak rzeczywiście jest one dostrzegane przez użytkowników języka? Za wszystkich mówić nie mogę, ale intuicja podpowiada mi, że… nie do końca. Zapominając jednak o tych niuansach, warto wspomnieć o kilku kardynalnych błędach leksykalnych, które należy wyeliminować ze swoich tekstów. a) Pleonazmy i tautologie, czyli „masło maślane” i „cofanie do tyłu” Język dąży do ekonomii. A skoro tak, powtarzanie dwukrotnie tych samych informacji w jednym zdaniu jest zbędne. Dlatego błędne są np. takie zdania i sformułowania: Ważne są dla nas Twój komfort i wygoda.(Poprawnie: Ważny jest dla nas Twój komfort albo Ważna jest dla nas Twoja wygoda). Podstawowy składnik tego systemu to przede wszystkim panele dachowe. – „Przede wszystkim” jest tu zupełnie zbędne, bo mamy już „podstawowy”. Podobnie jest w zdaniu: Turyści przyjeżdżają tutaj przede wszystkim z dwóch podstawowych powodów. W tym przypadku jednak wyeliminowałabym raczej przymiotnik „podstawowych”. Od razu zrobi się bardziej przejrzyście. Warto wykreślić z pamięci również takie zbitki jak: „w dniu dzisiejszym” czy „okres czasu”, które są naleciałościami z języka rosyjskiego. b) błędy frazeologiczne Tu jako przykład warto podać wyrażenie „mierzyć siły na zamiary”, które często jest używane w znaczeniu podobnym do „nie porywaj się z motyką na słońce” (to jeden z do niedawna popełnianych przeze mnie „grzeszków”). Tymczasem jego faktyczny sens jest zupełnie przeciwny – chodzi o dostosowywanie sił do zamiarów, czyli stawianie sobie ambitnych celów i poszukiwanie środków, aby je zrealizować. Problemem jest też błędne używanie utartych wrażeń, takich jak choćby: pod rząd zamiast z rzędu, po najmniejszej linii oporu zamiast po linii najmniejszego oporu, w każdym bądź razie zamiast w każdym razie. Do tej kategorii można zaliczyć również niepoprawne stosowanie połączeń „z pomocą” oraz „za pomocą”. Przykładowo: Z pomocą naszej aplikacji szybko złożysz zamówienie. Brzmi poprawnie? Otóż nie do końca. Można coś z robić z pomocą KOGOŚ, ale już za pomocą (a jeszcze lepiej: przy pomocy) CZEGOŚ. c) błędy słownikowe Są związane z użyciem niewłaściwych słów w konkretnym kontekście językowym. mieć / posiadać Mój „ulubiony” przykład to nieuzasadnione posługiwanie się słowem „posiadać”. Samo w sobie nie jest ono oczywiście błędne. Wszystko jednak zależy od tego, jak się go użyje. Spójrz na te dwa zdania: W ofercie posiadamy profesjonalne kosmetyki marki… Oferujemy profesjonalne kosmetyki marki… „Posiadanie” jest tam potrzebne jak kwiatek do kożucha! Po pierwsze – zbędna peryfraza, która „pompuje” zdanie, dodając mu karykaturalnego patosu. A po drugie – „posiadać coś w ofercie”? No nie do końca. W ofercie (a lepiej: w asortymencie) można coś MIEĆ. Po prostu. Najlepiej jednak w ogóle starać się unikać takich utartych frazesów. Problem z „posiadać” na tym wyrażeniu się nie kończy. Ten bardzo słownikowy i dość napuszony wyraz chętnie stosuje się, pisząc w kontekście doświadczenia, maszyn, a nawet, o zgrozo, wad. Dlaczego to nie do końca poprawne? Ponieważ „posiadanie” to słowo o dużym ładunku semantycznym. Posiadać można ogromny majątek, całą wiedzę świata, luksusową willę… Wtedy zachowana jest spójność stylistyczna. Jak zatem zamienić tego „potworka” na coś bardziej strawnego? Oto kilka przykładów: posiadamy doświadczenie -> zdobyliśmy doświadczenie (dynamizuje wypowiedź), posiadamy wady -> mamy wady (ale czy w tekstach promocyjnych pisze się w ogóle wprost o wadach? Moim zdaniem – nie.) w ofercie posiadamy -> oferujemy / sprzedajemy / dystrybuujemy / asortyment poszerzyliśmy o… posiadamy certyfikaty -> uzyskaliśmy certyfikaty posiadamy park maszynowy -> zbudowaliśmy / mamy park maszynowy Warto też (choć to już kwestia stylu pisania) unikać powtarzanych do bólu kalek językowych, a także stylu urzędowego (o czym pisałam już tutaj). Oczywiście to tylko czubek góry lodowej. Błędów, które popełniamy, jest nieskończona ilość. To urok plastycznej materii, jaką jest język – zmienny, dynamiczny i z tysiącami wyjątków. Ale czy nie w tym tkwi jego piękno? Poprawne czy niepoprawne, czyli gdzie szukać informacji o tym, „jak się coś pisze” Przebrnąłeś już, Drogi Czytelniku, przez długą listę typowych usterek językowych. Czy zapamiętasz wszystkie zasady „ot tak”? To mało prawdopodobne. Pytanie jednak, co zrobić, gdy znowu dopadną Cię wątpliwości? 1. Kieruj się zasadą ograniczonego zaufania do autokorekty w edytorach tekstów. Mój Word niejeden raz wprowadził mnie w błąd albo samowolnie dokonał zmiany zupełnie bez sensu. Pamiętam, że gdy studiowałam jeszcze historię literatury, jedna ze starszych wersji MS Word uparcie korygowała nazwę grupy poetyckiej „Skamander” na „Skafander”. W nowszych jest już znacznie lepiej, ale system sprawdzania gramatyki nadal nie jest doskonały i uparcie podkreśla jako błędy np. przecinki przed zdaniami wtrąconymi i nie dostrzega innych niuansów. Screen z MS Word 2016 – system podkreślił przecinek przed „jako”, uznając go za błąd. Tymczasem pojawił się on tam ze względu na wtrącenie – i jest całkowicie uzasadniony. 2. Sięgnij do literatury fachowej Podstawa to słowniki poprawnościowe z „Wielkim słownikiem poprawnej polszczyzny” prof. Andrzeja Markowskiego na czele. Możesz zajrzeć także do „Kultury języka polskiego” tego samego autora albo do bardziej popularnonaukowej (i praktycznej) pozycji – „497 błędów” Łukasza Mackiewicza, która pojawiła się na rynku w grudniu 2018 roku, a zawiera ciekawe i przejrzyste wyjaśnienia językowe. 3. Internetowe poradnie językowe prawdę Ci powiedzą Szczególnie polecam Poradnię Językową PWN, w której do 2016 roku na pytania internautów odpowiadał „mistrz ciętej riposty”, prof. Mirosław Bańko. Jego ironiczne, ale bardzo merytoryczne odpowiedzi czasem bawią do łez, a przede wszystkim rozwiewają wątpliwości. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowo lub wyrażenie, które sprawia problemy, a wyskoczy lista pytań zadanych na ten temat. To prawdziwa kopalnia wiedzy praktycznej, która przy okazji pokazuje, jak wiele wątpliwości językowych mamy na co dzień. Screen ze strony Poradni Językowej PWN. Prof. Bańko, jak zawsze, w formie. Czy możliwe jest kompletne wyeliminowanie błędów językowych ze swoich wypowiedzi i tekstów? Osiągnięcie nieskazitelnej poprawności to zadanie niemal niewykonalne – zwłaszcza w pojedynkę. Dlaczego? Aby się udało, nie wystarczy samo poznanie reguł – szczególnie, gdy przyswoi się je w teorii, a nie w praktyce. Ja, jak już wspomniałam, zaczęłam używać języka nieco bardziej świadomie, gdy przeszłam na „ciemną stronę Mocy3”, nie tylko pisząc, ale i korygując treści innych. Jednak największym problemem jest obiektywne spojrzenie na przygotowane przez siebie treści. Sama wiem, że od czasu do czasu „porywa mnie wena” i, pisząc, tracę zupełnie z oczu powtórzenia czy literówki. Czy to oznacza, że kompletnie nie znam zasad, jakimi rządzi się język polski, albo świadomie je ignoruję? Nie do końca. Czasem po prostu emocje biorą górę, a mózg płata figle i nie pozwala dostrzec tego, co widoczne jak na dłoni. Właśnie dlatego tak ważną rolę w procesie przygotowywania treści odgrywa jej korekta dokonana przez „osobę trzecią”. Korektor nie jest emocjonalnie związany z tekstami i patrzy na nie pod bardziej technicznym kątem niż autor. Łatwiej jest mu więc wychwycić drobne potknięcia stylistyczne, brakujące przecinki czy dostrzec dywiz (-) niezamieniony w półpauzę (–)4 . W rezultacie pracy szerszego zespołu nad treścią teksty, które trafiają do publikacji, są wolne od usterek i… po prostu lepiej się je czyta. Podsumowując więc: Błędów należy unikać, ponieważ obniżają wartość estetyczną i merytoryczną tekstów i mogą osłabić wizerunek Twojej marki. Język jest pełen niuansów, których „zwykły użytkownik” nie zawsze dostrzega. Nie warto więc popadać w pułapkę hiperpoprawności. Aby mieć pewność, czy to, co piszesz, jest poprawne – sięgnij do merytorycznych źródeł. Literatura fachowa i internetowe poradnie językowe to prawdziwa skarbnica wiedzy. Po napisaniu daj swoje teksty do przeczytania innej osobie. Nawet jeśli nie będzie profesjonalnym korektorem, wychwyci usterki, których – jako autor – nie zauważysz. Wspólnie wypracujecie lepszą, bardziej przejrzystą wersję treści. Powodzenia w pisaniu! 1 – Za A. Markowski, Kultura języka polskiego, Warszawa 2005. 2 – 3 – Przez duże „M”, bo chodzi mi o nazwę własną wyciągniętą – jak cały ten zwrot – prosto z „Gwiezdnych Wojen”. 4 – Od stosowania długich myślników ponoć zupełnie odchodzimy – na wzór anglosaski.
Bardzo lubimy poprawiać czyjeś błędy. Człowiek czuje się wtedy taki jakiś mądrzejszy. Ja też kiedyś lubiłam, ale potem okazało się, że nie wszystko jest takie czarno-białe. Nawet w języku, a zwłaszcza w języku polskim. Poniżej znajdziesz kilka przykładów takich słów, wyrażeń, form, których używanie bywa wytykane jako błąd, choć wcale nim nie jest. Dzień dzisiejszy#niekłamMedykaTe policjantyOtwarł drzwi czy otworzył drzwi?Hodować czy uprawiać? O normie językowej Niezależnie od tego, czy w języku polskim wyróżnimy dwie normy – wzorcową i potoczną (jak prof. A. Markowski), czy uznajemy, że istnieje jedna, ale w jej ramach możemy mówić bardziej lub mniej starannie (jak prof. J. Bralczyk), prawdą jest, że dopuszczalność pewnych form w języku uzależniona jest od środowiska, w jakim zostały użyte. Czy przemawiamy jako prezydent, jako ksiądz z ambony, pani z radia lub telewizji, wpływowy bloger podczas transmisji live na Facebooku, czy jako ojciec rodziny w czasie Wigilii, zakochany chłopak do dziewczyny, matka do dziecka. Pewne formy są dopuszczone w języku mniej starannym, przez innych zaliczanym do normy potocznej (użytkowej), inne są poprawne tylko w języku specjalistycznym lub regionalnym. Są też błędy, czyli formy nie akceptowane w żadnym kontekście, ale nimi się tutaj nie zajmuję. Dzień dzisiejszy To wyrażenie można znaleźć w wielu zestawieniach powszechnych błędów językowych. Tylko że to nie jest błąd. Owszem, lepiej mówić dziś/dzisiaj, ale nadal – to nie jest błąd. Sformułowanie dzień dzisiejszy ma w sobie cechy pleonazmu, ponieważ dziś/dzisiaj wywodzi się od dzień. Ale w procesie rozwoju języka słowa te oddzieliły się znaczeniowo od siebie. Skoro zaś mówimy dzień wczorajszy i dzień jutrzejszy, to można mówić również dzień dzisiejszy. Inna sprawa, że wyrażenie to (jak również te odnoszące się do wczoraj i jutro) jest nadużywane. Należy ono do karceryzmów, czyli słów z języka urzędniczego (podobnie jak sformułowanie na dzień dzisiejszy, za którym językoznawcy normatywiści nie przepadają, choć nie jest ono błędne). (…) połączenie wyrazowe dzień dzisiejszy jest… przydatne. Występuje np. we frazeologizmie “żyć dniem dzisiejszym” czy w zwrocie “dzień dzisiejszy minął u chorego spokojnie”, w których nie da się go zastąpić przysłówkiem “dzisiaj” (nie powie się: “żyć dzisiaj”, gdyż znaczy to co innego, czy “dzisiaj minęło u chorego spokojnie”). Ponadto wchodzi w skład grupy innych wyrażeń ze słowem “dzień”, któremu towarzyszą przymiotniki wczorajszy i jutrzejszy. Podhasło “dzień dzisiejszy”, “dzień wczorajszy”, “dzień jutrzejszy” rejestruje bez żadnego kwalifikatora “Uniwersalny słownik języka polskiego PWN” pod redakcją prof. Stanisława Dubisza (Warszawa 2003, t. 1, s. 766), opatrując je dwiema definicjami: 1. ‘dziś, wczoraj, jutro’, 2. ‘teraźniejszość, przeszłość, przyszłość’. M. Malinowski na portalu Wyrażenie dzień dzisiejszy nie jest zatem błędne, choć jest nadużywane. #niekłamMedyka Gdy do naszego kraju dotarła epidemia SARS-CoV-2, sprawą pilną było uświadomienie społeczeństwu, że osoby udające się do lekarza lub wzywające karetkę bezwzględnie powinny mówić prawdę w wywiadzie epidemiologicznym. Ludzie tej prawdy nie mówili, gdyż, jak wiadomo od czasu doktora House’a, „Wszyscy kłamią”. Pojawił się zatem w sieci apel medyków o to, by im nie kłamać, oznaczony hasztagiem #niekłamMedyka. Nie tylko ja miałam problem z tym hasłem. Choć widząc zasięg i powszechność tego #, poczułam się jak Jill, siostra Rachel z Przyjaciół, kiedy zachowanie jej starszej siostry doprowadziło do tego, że zwątpiła w swój dobry gust… (kto oglądał, ten wie). Zastanawiałam się, czy to przypadkiem nie jest jakaś poprawna, regionalna forma, której używa się w jakichś określonych przypadkach. Poniekąd miałam rację. Forma kłamać kogoś w języku polskim jest niepoprawna. Jasno wypowiedziała się na ten temat Rada Języka Polskiego w 2002 roku. Kłamać łączy się z celownikiem (jak to się ładnie mówi w językoznawstwie: konotuje celownik). Z biernikiem łączy się zaś czasownik okłamywać. Kłamać medyka jest wyrażeniem Na terenach południowo-wschodniej polski to wyrażenie jest w dość powszechnym użyciu. Jak zauważa prof. Ewa Kołodziejek, całą akcję zapoczątkował zapewne jakiś ratownik (lub szerzej: medyk) właśnie z tego regionu, skoro w ogóle nie wziął pod uwagę, że forma ta może być niepoprawna. Pani profesor zauważa też, że regionalizm (bo takim jest właśnie wyrażenie nie kłam medyka) nie jest błędny, jeśli jest ograniczony w używaniu właśnie do tego regionu. Jednocześnie: regionalizmy, które są sprzeczne z normą ogólnopolską, nie powinny być używane w przekazach o takim zasięgu. Ogólnopolski # nakłaniający do mówienia prawdy medykom powinien brzmieć zatem: #niekłamMedykowi #nieokłamujMedyka i takie hasztagi również zaczęły się pojawiać. Co ciekawe, wspomniane stanowisko RJP odnośnie konotowania przez kłamać celownika powstało jako odpowiedź na list, w którym piszący prosił o potwierdzenie, że forma kłamać komuś jest regionalizmem składniowym z Kaszub i poprawnie powinno być kłamać kogoś… Nie miałam na razie czasu, żeby poszukać, ale jak tylko znajdę uzasadnienie historyczno-językowe celownika po kłamać, uzupełnię tekst. Z jednej strony warto zatem wiedzieć, że ta akurat regionalna forma jest niepoprawna w polszczyźnie ogólnej (podobnie jak dać coś dla kogoś na Podlasiu), z drugiej pamiętać, że jest to regionalizm, a nie błąd niedouczonego medyka. Te policjanty Powyższa forma jest zazwyczaj kojarzona z błędem językowym. Używanie jej przypisuje się często osobom z niższych warstw społecznych. Tylko że akurat nie jest to błąd, a sama forma ma swoje określenie – deprecjatywna. Zasadniczo wszystkie rzeczowniki męskoosobowe w mianowniku i wołaczu liczby mnogiej mogą występować w formach deprecjatywnych, które służą najczęściej do wyrażania oceny negatywnej. Są to formy rzadkie lub potencjalne (możliwe, lecz nie używane), choć niektóre spotyka się względnie często, np. policjanty, profesory. J. Grzenia, Poradnia językowa PWN Gdy forma deprecjatywna i niedeprecjatywna są takie same, wówczas forma zaimka wskazującego mówi nam, z czym mamy do czynienia (te burżuje – ci burżuje). Z ciekawostek: formą deprecjatywną od „chłopacy” jest „chłopaki”. Otwarł drzwi czy otworzył drzwi? O tym, że istnieją takie formy, które, choć poprawne, odsądzane są od czci i wiary, w zależności od tego, z którego regionu jest krytykujący, świadczy chociażby czasownik otwarł. Dość często przez użytkowników języka, uważających się za bardzo świadomych norm językowych, forma ta traktowana jest jako błędna, a za jedyną poprawną uważa się otworzył. Natomiast językoznawcy mówią jasno: obie formy są poprawne. Szczegółowo na temat tej formy wypowiedział się na łamach Poradni Językowej PWN dr Artur Czesak. Ciekawe jest to, że o ile forma otwarł jest obecnie rzadziej używana niż otworzył, o tyle częściej stosuje się otwarty, otwarto, otwarcie (pochodzące od pierwszej formy), niż otworzony, otworzono, otworzenie (pochodzące od drugiej formy). Fajny ten nasz język polski, prawda? Oczywiście trzeba zaznaczyć, że forma otwarł rzeczywiście zdecydowanie częściej pojawia się na południu i zachodzie Polski, w centrum i na wschodzie nie będąc prawie w ogóle używaną. Nie jest to regionalizm, tak jak kłamać kogoś, bo obie formy są poprawne w języku ogólnopolskim, ale widać preferencje ze względu na miejsce zamieszkania. Hodować czy uprawiać? Dylemat ten dość często pojawia się w rozważaniach dotyczących poprawnego używania słów (podobnie jak jubilat vs solenizant, o których pisałam w dodatku do Wiankołaków – newslettera Wianków Słów*). Czytam zatem na różnych formach i w dyskusjach, że hoduje się tylko zwierzęta, a uprawia rośliny. Nic bardziej mylnego. Według Słownika poprawnej polszczyzny, pod red. A. Markowskiego, hodować oznacza:1. „uzyskiwać nową rasę zwierząt lub odmianę roślin”;2. „pielęgnować, żywić, chować, trzymać (w odniesieniu do zwierząt, roślin)”. Możemy więc hodować krowy i tak samo hodować tulipany. Jeśli chodzi o słowo uprawiać, to dotyczy ono:1. „przygotowywania gleby przed zasiewem lub sadzeniem roślin”;2. „sianie, sadzenie roślin i zapewnianie im odpowiednich warunków wzrostu”;3. „zajmowanie się czymś, oddawanie się, poświęcanie się czemuś”. Uprawiamy zatem grządki pod ogórki, kapustę, bieganie przez płotki. Kto pyta… Przyznam, że w pierwszym odruchu chciałam potępić niepoprawny # medyczny, o którym pisałam, ale na szczęście mam wytrenowany słuch i intuicja kazała mi najpierw poszperać, czy aby przypadkiem forma ta nie ma jakiegoś uzasadnienia. Jak widać ma. Pytać jest rzeczą ludzką. Rzekłabym nawet, że szlachetną. Warto dowiadywać się, „co w mowie piszczy” (to tytuł audycji prof. Katarzyny Kłosińskiej w radiowej Trójce). Nie tylko w mowie zresztą. * Wiankołaki, ponieważ newsletter ukazuje się raz w miesiącu, w czasie pełni Księżyca. Zostawiam Ci link do zapisu. Zdjęcie: Willi Heidelbach z Pixabay
do czego mogą prowadzić błędy językowe